
Między artystą a rozmówcą istnieje rodzinna więź: poza wspólnymi korzeniami łączy ich pasja do muzyki i chęć zaprezentowania publiczności intensywnego świata sztuki, mając na uwadze jeden cel – edukację i poprowadzenie tancerza ku chwilom ekstazy. Szybko zdecydowałem się zaczerpnąć kilka odpowiedzi od Ady Kaleh, postaci, która wydała mi się fascynująca i ważna, aby starannie przedstawić ją polskiej publiczności w celu poszerzenia jej wiedzy i zrozumienia ruchu w tym kręgu wydarzeń.
Ada Kaleh to pseudonim rumuńskiego producenta muzyki elektronicznej i DJ-a mieszkającego w Bukareszcie. Jego pseudonim artystyczny nawiązuje do osmańskiej wyspy Ada Kaleh, obecnie zanurzonej w Dunaju, co dodaje jego tożsamości odrobinę mistycyzmu i pamięci kulturowej. Jego muzyka łączy minimal techno, dub techno i głębokie, atmosferyczne tekstury, często opisywane jako hipnotyczne, organiczne i psychodeliczne, z długimi, ewoluującymi rytmami. Zamiast dążyć do oczywistych dropów lub energii wielkich sal, skupia się na subtelnych szczegółach i projektowaniu dźwięku otaczającego słuchacza. Jej płyty ukazały się w prestiżowych międzynarodowych wytwórniach, takich jak R&S Records i jej podwytwórnia Apollo Records, skupiająca się na muzyce ambient. Bardziej niż o produkcjach, przybyliśmy tutaj, aby porozmawiać o obecnym procesie, a co ważniejsze, o Supersanity: serii multidyscyplinarnych wydarzeń kuratorowanych przez Adę Kaleh, w których zbiegają się muzyka, moda, teatr i sztuki wizualne. Promuje ona inkluzywność, szacunek i obecność, bez telefonów na parkiecie, jednocześnie tworząc bezpieczną przestrzeń wolną od dyskryminacji i celebrując elegancką stronę techno. Do tej pory wydarzenia artystyczne Supersanity odbywały się w Treviso i Bukareszcie, a 18 października powrócą do Bukaresztu, do klubu Forge, we współpracy z Tresor Berlin.
Poza tą światową obecnością polska publiczność może pamiętać jej występ w Poznaniu, w Schronie, w 2022 roku, wraz z kilkoma lokalnymi talentami. Mając to na uwadze, chcielibyśmy zgłębić kilka pytań dotyczących rozwoju platformy Supersanity z Bukaresztu, a także kariery artystycznej Ady Kaleh.
Cześć! Zacznijmy od czegoś łatwego: występowałeś już wcześniej w Polsce, w Schronie w Poznaniu. Jak postrzegasz polską scenę w porównaniu z innymi miejscami, w których grałeś, i jakie jest Twoje wrażenie na temat ogólnej atmosfery muzyki elektronicznej tutaj?
Cześć! Tak, występowałem kilka razy w Polsce, ale w ostatnich latach tylko na Summer Contrast Festival i w Schronie w Poznaniu. Muszę powiedzieć, że generalnie nie przepadam za festiwalami, wolę kluby z bardziej intymną atmosferą i bardziej wyselekcjonowaną publicznością. Podobało mi się granie w Schronie. Chociaż zatrudniono mnie na bardziej minimalistyczną noc, ostatecznie zagrałem set bardziej zorientowany na techno. Publiczności się to podobało. Polska wydaje się mieć sympatię do bardziej surowej i brutalnej strony techno. Z pewnością chciałbym kiedyś wrócić do Polski, ale nie na zwykłą sesję DJ-ską. Chciałbym zagrać całą noc, podczas której mógłbym wyrazić całą swoją wiedzę muzyczną, od dronów i ambientu po downtempo, techno, a nawet kilka psychodelicznych kompozycji z wyższym BPM, nad którymi ostatnio pracowałem na potrzeby nadchodzącego albumu.
Podczas poszukiwań informacji o tobie nie znalazłem zbyt wielu danych na temat twoich początków w muzyce. Jak to się wszystko zaczęło?
Hehe, to znaczy, że dobrze sobie radzę, utrzymując niski profil i nie angażując się w media społecznościowe, bezczelną promocję i grę „spróbuj odnieść sukces w biznesie”. Jeśli zaczniemy od początku, moja przygoda z muzyką, zwłaszcza elektroniczną, rozpoczęła się w 1992 roku, kiedy mój ojciec i kilku sąsiadów pojechało do Niemiec, aby kupić sprzęt elektroniczny, a on wrócił z mnóstwem przypadkowych płyt. Dwie z tych płyt były autorstwa Visions of Shiva i Svena Vatha. I tak wszystko się zaczęło. Zacząłem produkować około 1998 roku, kiedy kupiłem swój pierwszy komputer, a potem pojawiły się syntezatory i efekty sprzętowe. W tamtym czasie lubiłem trance, a moja pierwsza płyta ukazała się w 2002 roku. Od tego czasu wiele się zmieniło, jeśli chodzi o mój rozwój artystyczny.
Oprócz Supersanity – o czym porozmawiamy za chwilę – jakie inne projekty artystyczne lub wymiany inspirują Cię obecnie najbardziej?
Prawdopodobnie tej jesieni ukaże się moje najnowsze wydawnictwo z minimalistycznym house’em. Jest to projekt powstały we współpracy z moimi bliskimi przyjaciółmi z Wareika. Pracowaliśmy nad tymi utworami przez kilka lat i szkoda byłoby nie opublikować tak autentycznego materiału, biorąc pod uwagę obecną fatalną sytuację sceny minimal/house.
Czy masz jakieś wspólne lub osobiste projekty na przyszłość?
Jeśli chodzi o projekty wspólne, obecnie wszystkie moje wysiłki skupiają się na projekcie Supersanity, pomaganiu artystom z różnych dziedzin i budowaniu funkcjonalnej, multidyscyplinarnej sceny techno i artystycznej tutaj, w Bukareszcie.
Jeśli chodzi o projekty osobiste, od trzech lat pracuję nad bardzo eksperymentalnym i „odważnym” albumem. Album ten jest w zasadzie dźwiękowym odzwierciedleniem mojego doświadczenia bliskiego śmierci z 18 lipca 2022 roku. Nie przypomina niczego, co robiłem wcześniej.
Jak obecnie wygląda Twój stosunek do tworzenia muzyki w porównaniu z jej interpretacją?
Nadal uwielbiam tworzyć muzykę, to naprawdę mnie definiuje. Robię to od 25 lat i dopiero teraz czuję, że tworzę coś naprawdę znaczącego i odkrywam nowe światy. W momencie, gdy zdecydowałem się przestać tworzyć muzykę funkcjonalną lub mającą określony cel, poczułem się wyzwolony. Jestem bardzo podekscytowany tym, co wymyślę dalej.
Z drugiej strony, wykonywanie muzyki w obecnym stanie sceny jest w większości przypadków prawdziwym koszmarem. Ludzie stracili umiejętność skupiania się na muzyce i przeżywania introspektywnych doświadczeń. Ponadto większość muzyki wydawanej obecnie to zwykłe śmieci, wszyscy kopiują się nawzajem i kończą z szablonami, które powtarzają się w kółko. Głównie dlatego, że wszyscy ścigają koncerty, podążając za trendami. Innymi słowy, są jak pijawki, które próbują czerpać zyski z systemu.
Przejdźmy teraz do Supersanity. Czy mógłbyś podzielić się szczegółami, najważniejszymi aspektami, a nawet ukrytymi momentami projektu, abyśmy mogli zorientować się, zanim przeżyjemy to doświadczenie?
W rzeczywistości główną ideą Supersanity jest bycie tam, w danej chwili, i przeżywanie tego samemu. Zachowam tę aurę i pozwolę ludziom odkrywać i rozszyfrowywać to samodzielnie, kiedy poczują się gotowi.
W naszej poprzedniej rozmowie wspomnieliśmy o pewnych rozczarowaniach związanych ze sceną, rzeczach, które można by poprawić lub które są robione źle. Czy mógłbyś podzielić się tymi obawami z naszymi czytelnikami?
Cholera, nie chcę wyglądać na „krytyka”, który zawsze wskazuje na wady sceny, a właściwie wszystkiego, co dotyczy sztuki w ogóle. Skupię się więc po prostu na stworzeniu alternatywy dla tych, którzy szukają znaczących doświadczeń, wykraczających poza to, co powierzchowne i konwencjonalne.
Czy jest jakiś artysta, z którym marzysz o współpracy w przyszłości?
Tak, Jeff Mills.
Opowiedz nam o swoim doświadczeniu bliskim śmierci.
Bycie tak blisko granicy zmienia sposób postrzegania rzeczy i patrzenia na życie. Wyrażenie takiego doświadczenia słowami może zająć wiele dni. Mogę tylko powiedzieć, że śmierć nie jest aż tak przerażająca, ale cieszę się, że z niej wyszedłem i mam drugą szansę, aby zrobić coś inaczej i z prawdziwym celem. Supersanity jest przedłużeniem tego doświadczenia i zapraszam wszystkich zainteresowanych do zapoznania się z Quantum.
Aby zakończyć w dobrym stylu: uzupełnij słowo „Zrozumieć…”.
…siebie i mieć odwagę wyjść poza swoje ograniczenia prowadzi cię do prawdziwego celu w życiu.
Social Credits: Instagram / Soundcloud / Supersanity






