W ciągu każdego tygodnia wychodzi tak wiele przeróżnych płyt, że zaczynam mieć problem z wybieraniem tych, które chciałbym Wam przedstawić. Tym razem jednak było inaczej. Moją uwagę zwrócił ciekawy projekt muzyczny holenderskiego kompozytora i multiinstrumentalisty Arjena Anthony’ego Lucassena, noszący nazwę Ayreon. Co w nim takiego wyjątkowego?
A choćby to, że dotychczasowe wydawnictwa utrzymane są w klimacie rock opery, co umożliwiło prowadzenie kompleksowej i złożonej fabuły przez wiele albumów.
Przyjrzyjmy się bliżej jednak najświeższym dokonaniom. A dokładniej, jeszcze cieplutkiej, bo wydanej w tym miesiącu płycie, zatytułowanej “The Theory Of Everything”. Album ten podzielony jest na cztery rozdziały, które początkowo miały być zapisane razem, tworząc bardzo długie utwory. Szybko jednak okazało się, że może to przysporzyć wiele trudności przeciętnym słuchaczom. Każdy rozdział został podzielony na dziesięć lub jedenaście krótkich części. W efekcie na dwóch płytach znalazło się aż czterdzieści dwa utwory, które odbiegają od utartego schematu budowania kompozycji. Próżno szukać tutaj zwykłych zwrotek i powtarzających się refrenów. Każdy utwór płynnie przechodzi w drugi, co tworzy jedną, wielką, spójną historię.
“Pisałem z moją partnerką, Lori, i zależało nam, by opowieść była bardzo przejrzysta, by miała sens. Za każdą postacią miała stać jasna motywacja, unikaliśmy trudnych sformułowań i rymowania na siłę. Daliśmy sobie też spokój z powtórzeniami, czyli refrenami. Łatwo podążać za tą historią, choć końcówka mocno się komplikuje – tam otwiera się przestrzeń na szeroką interpretację.”
Tłumaczy Arjen. Choć to on sam odpowiedzialny jest za wszystkie teksty i muzykę, to w realizacji tego projektu wzięło udział wielu uznanych muzyków z całego świata. Wśród wokalistów usłyszymy zatem między innymi Johna Wettona, Cristinę Scabbię z Lacuny Coil, Marco Hietalę z Nightwish, czy Tommy’iego Karevika z Kamelot, zaś wśród instrumentalistów Ricka Wakemana (Yes), Keitha Emersona (Emerson Lake and Palmer), Jordana Rudessa (Dream Theater), Steve’a Hacketta (ex-Genesis) i Troya Donockleya (ex-Iona). Zdecydowanie największym atutem jest połączenie różnych brzmień, popularnych w muzyce rozrywkowej z instrumentami, które są obecne głównie w muzyce folkowej, czy nawet poważnej. To sprawia, że ciężko jednoznacznie określić gatunek utworów. Najbezpieczniej jednak zakwalifikować je do szeroko pojętego rocka progresywnego. Co ciekawe, album ukazał się na wszystkich obecnie popularnych nośnikach. Można nabyć wersje podstawową, tę samą, lecz rozszerzoną o dodatkowe DVD, czy nawet najbardziej rozbudowaną, posiadającą ponadto instrumentalny zapis. Fani analogowego grania także nie zostali pominięci. Dwa kolekcjonerskie winyle zostały wzbogacone o kolejne płyty CD. Z kolei wiecznie zabiegani, zwolennicy przenośnych odtwarzaczy (w tym ja) również nie mają na co narzekać. Album bowiem można bez problemu nabyć w formatach mp3 i FLAC.
“Te piosenki są naprawdę epickie, wypełnione po brzegi instrumentalnymi pasażami, które sprawiają, że to prawdopodobnie moje najbardziej progresywne dzieło”
– Ajren Anthony Lucassen