
Czasem to, co najbardziej inspiruje, wynika z nieoczywistych połączeń i nowych doświadczeń. Ptakova opowiada o swojej artystycznej podróży i przygotowaniach do Carbon Silesia Festival, gdzie zamierza zaprezentować nowe aranżacje swoich obecnych utworów, jak i niepublikowane jeszcze kawałki z nadchodzącego albumu.
Który raz będziesz miała okazję pojawić się na Carbon Silesia Festival?
To będzie mój drugi raz w roli uczestniczki festiwalu, ale pierwszy jako występującej tam artystki.
I jak się czujesz w związku z tym debiutem?
Czuję przede wszystkim ekscytację. Wiadomo, że zawsze jest trochę stresu, ale to część artystycznego życia. Bardzo się ucieszyłam na wiadomość o koncercie na Carbon Silesia Festivalu, tym bardziej, że organizuje go super ekipa, a muzycznie jest to jak najbardziej mój kierunek.
Festiwal jest w wyjątkowym miejscu, bo na terenie Sztolni Królowej Luizy w Zabrzu, a więc mocno tętni Śląskiem. Są tam trzy różne sceny z naprawdę soczystym line-upem, jest opcja zwiedzania muzeum na terenie festiwalu, no i ludzie! Na Śląsku są super ludzie.
Czego możemy spodziewać się po Twoim występie?
Będą to na pewno utwory z mojego drugiego albumu, który wydałam w zeszłym roku, czyli “wesoła dziewczyna z sercem często smutnym”, ale nie zabraknie ich nowych aranżacji. Pojawią się również kawałki z mojego nadchodzącego, trzeciego albumu.
Zdradzisz tytuły tych nowych utworów?
Jeszcze nie [śmiech]. Utwory są obecnie w procesie miksowania, dopracowywania, tworzenia. Tak, jak i przy drugim albumie, powstają głównie w moim domowym studio, choć teraz – co dla mnie nowe i bardzo odświeżające – po części też trochę w terenie.
Koncertowo na scenie stoimy razem z Pawłem Królikowskim, który gra na syntezatorach, kontrabasie, gitarze basowej. Ja gram na klawiszach, floor tomie, syntezatorach, no i wokal. Za nami dużo prób, dobrze nam się współpracuje. Cieszę się, że mam super człowieka obok. Chyba oboje czujemy, że czas poświęcony w studio i w salkach prób nie poszedł na marne.
Nic dziwnego, czas zainwestowany w pracę zawsze przynosi efekty!
Dokładnie tak. Czuję, że dobrze zgrywamy się na scenie.
Myślę, że od czasu, kiedy wydałam pierwszą płytę w 2020 roku, bardzo dużo się nauczyłam i odnalazłam w tym siebie. Sporo przepracowałam, sporo rzeczy zmieniłam. Zaczęłam sama produkować, słuchać mocniej swojej intuicji i badać nowe tereny muzyczne, co było i jest totalnie odświeżające. Po drodze oczywiście – chyba, jak to zawsze w życiu – zderzałam się z różnymi opiniami, sugestiami i trudnościami. Ale wiesz, dostaję teraz naprawdę dobry feedback od słuchaczy, że czują ten materiał, że idą za tym i czekają na więcej. Przychodzą na koncerty, dużo rozmawiamy o muzyce, emocjach. To bardzo motywujące do pracy i wspierające.
Nie jest łatwe zderzanie się z innymi opiniami ale aby mieć swoją własną przestrzeń trzeba najpierw dużo w życiu przepracować.
Na tym polega właśnie rynek, że te opinie się różnią i dzięki temu mamy też mnogość stylów muzycznych, z których każdy jest unikalny.
Zgadza się. Mamy co prawda ograniczoną liczbę dźwięków, ale ich aranżacja i interpretacja daje praktycznie nieskończone możliwości. Wymiana poglądów i związane z tym wyjście ze strefy komfortu uczy pewnego dystansu i otwiera na nowe horyzonty. Będąc artystą dobrze jest wpuścić innych obserwatorów i ich opinie do swojego procesu twórczego, ale jednocześnie nie dać się przytłoczyć. Jest to sztuka balansu, która jest niezwykle przydatna.
Zdaje się, że nie tylko w muzyce, ale ogólnie w życiu, otwarcie na inne opinie jest rozwijające, dopóki nie stawiamy tych opinii ponad naszą percepcję.
Ten proces to jedna z głównych życiowych nauk.
Tak, oczywiście. Nie jest łatwe zderzanie się z innymi opiniami, ale aby mieć swoją własną przestrzeń trzeba najpierw dużo w życiu przepracować. Ludzie mają różne doświadczenia z przeszłości, z których często nawet nie zdają sobie sprawy, wczesne lata naszego życia budują nasze przekonania, a co za tym idzie, naszą odporność na tego typu konfrontacje. Dobrze jest do tego dotrzeć i uświadomić sobie te aspekty. Dobrze jest nad sobą pracować!
Co sądzisz o tym, że wrażliwi artyści, podlegający szczególnie mocno tym wpływom, tworzą głębokie i inspirujące dzieła?
Chyba wszyscy przez coś przechodzimy, natomiast artyści mają zdolność koncentrowania się na tych emocjach i przelewania ich na swoją twórczość. Dlatego warto dostrzegać, zachwycać się, podziwiać. Każdy tak naprawdę ma w sobie cząstkę artysty. Kwestią kluczową jest umiejętność wydobycia tego. Pochylanie się nad z pozoru błahymi rzeczami, takimi jak plamy na ścianach, czy smugi światła, może nam zbudować podstawy do stworzenia naszego dzieła. Podobnie jak kryzysy w życiu. Myślę, że warto pracować nad kreatywnością, szukać jej w sobie.
Czasem nie trzeba dużo aby zrobić oryginalne, dobre brzmienie. Bardzo cenię sobie takie podejście i używanie swojej kreatywności jako głównego narzędzia.
Czy Twoje albumy powstały pod wpływem takich właśnie mocnych przeżyć?
Zdecydowanie. Szczególnie moja druga płyta powstawała w trudnym dla mnie momencie. Trzeci album jest niejako kontynuacją mojego procesu, w którym wiele zrozumiałam, ale też nabrałam sporo zaufania do samej siebie i pewności w działaniu. Obecnie wciąż jestem na etapie zbierania pomysłów i inspiracji do tego krążka. Proces twórczy trwa.
Dostałam ostatnio piękny prezent od znajomego – stylofon. Bardzo prosty, a jednocześnie dający duże możliwości instrument, który mogę podłączyć do komputera lub syntezatora i uzyskać dzięki temu bardzo wyjątkowe brzmienia. Czasem naprawdę nie trzeba dużo, aby stworzyć coś oryginalnego, unikatowego. Bardzo cenię sobie takie podejście i używanie swojej kreatywności, jako głównego narzędzia.
Jakiego sprzętu obecnie używasz w studio?
Obecnie w moim małym domowym studio są: Prophet REV2, pianino cyfrowe Roland FP10, Akai MPK MINI Plus, Stylofon, UA Apollo Twin X, znany wszystkim mikrofon Shure SM7B, ale też rekordery dźwięku Zoom, keyboardy z secondhandów, gitara elektryczna znaleziona na strychu, domowej roboty werble z misek z monetami i tak dalej, i tym podobne.
Nie zawsze potrzebujemy drogiego sprzętu, aby osiągnąć dobry efekt, natomiast dobry miks i mastering jest już raczej niezbędny.
Oczywiście, warto zadbać o dobrą jakość podczas nagrywania. Choć niedoskonałości również mają w sobie mnóstwo uroku i czasami to nie perfekcja jest najważniejsza.
Czyli jak już mamy dobry sprzęt do nagrywania i tony najlepszych kabli, możemy wreszcie zrobić przyzwoity kawałek na wszystkim, co wydaje dźwięk [śmiech].
I dochodzimy w ten sposób do odwiecznego wyzwania artystów, jakim jest poświęcenie w imię swojej pasji.
Dzięki za rozmowę i do zobaczenia 15 czerwca na festiwalu!
Socials: