The Field, czyli Axel Willner, to pochodzący ze Szwecji, obecnie mieszkający w Berlinie, DJ i producent muzyki elektronicznej. Jego twórczość przez wielu określana jest jako hipnotyzujący, sentymentalny i mocno zapętlony IDM.
W nasyconych emocjami, wręcz narkotycznych kompozycjach Axela Willnera, praktycznie zawsze spotkamy zaloopowane sekwencje z wyraźnym, miarowym bitem. Chociaż sam artysta nie przepada za tym, gdy określa się jego muzykę jako techno, to właśnie miłośnicy tego gatunku stali się grupą, która najbardziej docenia jego twórczość.
Przez lata spędzone w branży, Axel Willner ukrywał się pod kilkoma pseudonimami artystycznymi. Swoją przygodę z muzyką zaczął jako ambientowy Cordouan, bardziej dronowy Lars Blek oraz minimalowy Porte. Jednak to dopiero czwarty, powołany przez niego do życia projekt, czyli The Field, został zauważony przez fanów elektroniki. Dzięki charakterystycznej strukturze swoich kompozycji oraz atmosferze, która towarzyszy nam podczas słuchania jego muzyki, wcielenie to stało się najważniejsze i zdominowało dalszą karierę. Muzyczny rozwój Szweda zdecydowanie nie nabrałby tak szybkiego tempa, gdyby nie fakt, iż w pewnym momencie zainteresowała się nim słynna wytwórnia z Kolonii – Kompakt. Większość wydawnictw The Field ukazało się nakładem właśnie tego labelu. Niemal w każdym z wydawanych przez niego w dwuletnich odstępach albumów, odnajdziemy brzmienia, które łączą w sobie techno, ambient oraz microhouse. Willner przyzwyczaił nas do kompozycji, które mimo monotonnej formy urzekają zapadającymi w pamięć melodiami i ciepłem. Gdy słuchając utworów The Field spróbujemy spojrzeć na nie z nieco szerszej perspektywy odkryjemy urzekającą prostotę oraz optymizm, który wprawia nas w lepszy nastrój.
W muzycznej atmosferze, towarzyszącej najnowszej, długogrającej płycie Szweda (wydanej pod koniec sierpnia 2013 roku), nastąpiła subtelna zmiana. Tym razem The Field postanowił, że podczas produkcji albumu nie będzie współpracował z innymi artystami i samodzielnie skomponuje utwory, które się na niej pojawiły. Prawdopodobnie właśnie dlatego mamy wrażenie, że album ten jest bardziej osobisty od pozostałych. Podczas słuchania “Cupid’s Head” wyczuwamy obecność pewnej dozy mroku, co zdecydowanie odbiega od tego, do czego przyzwyczaił nas w poprzednich wydawnictwach Axel Willner. Zmiana ta widoczna jest również na okładce czwartej płyty Szweda. W przeciwieństwie do wszystkich wcześniejszych wydawnictw, utrzymanych w jasnej i pastelowej kolorystyce, na obwolucie “Cupid’s Head” dominuje kolor czarny.
Szwedzki producent nie tylko tworzy muzykę od zera, zajmuje się również remixowaniem istniejących już wydawnictw. Na swoim koncie ma pokaźną liczbę nowych wersji utworów, które łączy specyficzny styl Willnera. Mowa tu o remixach takich artystów jak: Junior Boys, Thom York czy Walls. Najnowszym wydawnictwem The Field jest płyta “Cupid’s Head Remixe I”, która ujrzała światło dzienne 20 stycznia 2014 roku. Tak jak i pierwszy krążek w karierze The Field, została ona wydana nakładem niemieckiej wytwórni Kompakt. Na płycie znajdują się wariacje na temat utworu “Cupid’s Head” wykonane przez takich artystów jak Vatican Shadow, Barker & Baumecker czy Sonns. Poza tym niedługo, bo już 10 lutego 2014 roku nakładem wytwórni Ecstatic pojawi się debiutancki album nowego projektu muzycznego, w który zaangażowany jest Szwed – HANDS. Jak zapowiada sam Willner noisowo-dronowa płyta “The Soul Is Quick” będzie swoistą kontynuacją muzycznych rozważań skierowanych nieco bardziej w stronę mrocznych brzmień. Mając na uwadze to, co usłyszeliśmy na “Cupid’s Head”, możemy w pewnym stopniu wyobrażać sobie co takiego szykuje nam szwedzki producent.
The Field to postać, która często wywołuje kontrowersje. Stara się bowiem połączyć w swoich kompozycjach elementy taneczne z eksperymentalnymi, co samo w sobie wymaga sporej odwagi. Nie dziwi więc, że w świecie coraz bardziej wymagających odbiorców muzyki znajdziemy zarówno zwolenników, jak i przeciwników jego podejścia. Bez wątpienia The Field przez lata wypracował sobie styl, który można lubić lub nie, ale na pewno nie da się go podrobić. Sprawia wrażenie człowieka, który w procesie produkcji nowych kompozycji, nie kieruje się panującymi w danym momencie trendami, tylko swoją muzyczną intuicją. W moich oczach czyni to z niego twórcę, któremu zdecydowanie należy się chociaż chwila naszej uwagi.