Version 2.3. What you hear is what you get.

HomeArtyściBill Hicks - "Don't be afraid, ever, because this is just a...

Bill Hicks – “Don’t be afraid, ever, because this is just a ride.”

Na pierwszy rzut oka niepozorny mężczyzna. Niski, ubrany na czarno, blady, trochę przy kości, odpalający jednego papierosa od drugiego. Bill Hicks, bo o nim tu mowa, to postać, która była i jest inspiracją wielu artystów, w szczególności muzyków. Wszystko dzięki swojemu niepowtarzalnemu stylowi charakteryzującemu się bezkompromisowością i szczerością do bólu.

Bill Hicks urodził się w miejscowości Valdosta (Georgia, USA) w domu, w którym religia od zawsze była na pierwszym miejscu. On jednak od samego początku przejawiał buntowniczą postawę i stał się czarną owcą. W szkole pisał, wraz ze znajomymi, krótkie skecze, które później były odgrywane przed rówieśnikami. Zainspirowany występami Woody’ego Allena, młody Hicks zaczął wymykać się wieczorami z domu, by móc występować w pobliskim klubie, gdzie odbywały się imprezy open mic. Jego pierwsza próba na scenie spotkała się z ciepłym przyjęciem. Chłopak znalazł się wreszcie w towarzystwie, które go rozumiało.

Bill Hicks nie bał się słów. Jego monologi wypełnione były po brzegi ostrymi wypowiedziami o seksie, ówczesnych politykach, problemach społecznych czy narkotykach. Jego podejście do ostatniego z wymienionych aspektów było dosyć kontrowersyjne. W dowcipach podkreślał, że narkotyki są w stanie poszerzyć stan umysłu i pomóc odkryć niezbadane zakątki wszechświata. Sam zresztą otwarcie się przyznawał, że eksperymentował z marihuaną czy LSD.

Wczesna kariera komika było mocno zakrapiana alkoholem. Dochodziło nawet do sytuacji,  kiedy był tak pijany, iż nie mógł stać prosto na scenie, a cały jego performance polegał na krzykach i obrażaniu zebranych przed sceną ludzi. Niektórym jednak się to tak podobało, że sami podpuszczali go, stawiając mu drinki i przynosząc je na scenę. Po pewnym czasie zreflektował się, że tak dłużej być nie może i postanowił już więcej nie pić.

Hicks uwielbiał dobrego rocka (jego idolem był m.in. Jimi Hendrix) i sam udzielał się w paru kapelach jako gitarzysta, wokalista i tekściarz. Jednak priorytetem dla niego był stand up, dzięki któremu mógł dotrzeć do ludzi. Nie mógł znieść, że większość muzyków skupia się wyłącznie na robieniu pieniędzy i nie szczędził o nich złych słów. Ostro  wypowiadał się o piosenkarzu country Billym Rayu Cyrusie, którego szczerze nienawidził. Trzeba przyznać, że miał nosa, bo to właśnie jego córka – Miley – jest w dzisiejszych czasach na ustach sporej części ludzkości. Bronił natomiast muzyki, którą ludzie o zamkniętych umysłach nazywali satanistyczną (choćby Judas Priest czy The Rolling Stones).

Marzeniem komika była muzyka płynąca prosto z serca, a nie będąca wytworem jakiegoś wysoko postawionego producenta, który skinieniem magicznej różdżki zamieni coś, co nigdy nie powinno ujrzeć światła dziennego, w górę zielonych papierków. Hicks nie cierpiał konsumpcjonizmu i naszą piękną planetę, z bólem, nazywał “Trzecim Centrum Handlowym Od Słońca”.

Podczas swoich występów, Bill próbował nauczyć swoją publikę czegoś, co czasem nie spotykało się z zachwytem ludzi zebranych w klubach. Mimo że coraz bardziej zauważany w USA, nadal jeździł po całych Stanach, pojawiając się w zabitych dechami miasteczkach, w których był często nierozumiany. Raz po raz zbaczał na tematy stricte filozoficzne, aby po chwili uspokoić publikę (“There are more d**k jokes coming, relax.”). Niebywałą popularność zyskał w Wielkiej Brytanii, gdzie charakterystyczny dla niego czarny humor spotkał się z wielkim zainteresowaniem. Na Wyspach został sfilmowany jeden z jego najważniejszych show “Revelations”, który w 1992 pojawił się na VHS.

W 1993 został po raz dwunasty zaproszony do “Late Show with David Letterman”, ale jego występ nie został wyemitowany, ponieważ uznano go za zbyt kontrowersyjny dla przeciętnego amerykańskiego widza. Konkretnie chodziło o kawałek z Jezusem, który powraca na Ziemię i wszędzie widzi krzyże. Zaistniała sytuacja sprawiła że Hicks poczuł się zdradzony i już do końca stracił wiarę w amerykańskie media. Nie potrafił zrozumieć decyzji producentów programu, gdyż w tym co powiedział, nie widział nic zdrożnego.

Trzy miesiące przed wspomnianym występem, który miał nigdy się nie pojawić w telewizji, życie artysty dokonało obrotu o 180 stopni. Lekarze zdiagnozowali u niego raka trzustki z przerzutami na wątrobę, co oznaczało wyrok śmierci. Hicks, będąc poddawany chemioterapii, skupił się na produkcji albumów “Arizona Bay” i “Rant in E Minor“, ale nie zrezygnował z występowania. Odtąd każde swoje show rozpoczynał zdaniem “This is my final live performance I’ll ever do… ever.”. Publika, czasem nieświadoma sytuacji, traktowała to jako jeden z żartów.

Płyta “Rant in E Minor”, została wydana dopiero trzy lata po śmierci Hicksa, jest zbiorem jednych z najbardziej szczerych i mrocznych tekstów komika, które przeplatane są muzyką skomponowaną przez niego samego. Stanowi ona swego rodzaju, nowatorskie, jeśli chodzi o produkcję, podsumowanie całej kariery.

W lutym roku 1994 świat obiegła wiadomość o śmierci artysty. Ostatnie słowa, które wypowiedział to: “I left in love, in laughter, and in truth and wherever truth, love and laughter abide, I am there in spirit.”.

Ciekawostką, o której warto wspomnieć, jest, że kultowy zespół Tool złożył tragicznie zmarłemu komikowi hołd na płycie “Ænima”, gdzie wykorzystano fragmenty jego monologów, a utwór “Ænema” zainspirowany jest jedną z wypowiedzi Hicksa na temat Los Angeles, które opisuje jako centrum wszelkiego zepsucia, dla którego jedynym ratunkiem jest zapadnięcie się pod ziemię i zalanie oceaniczną wodą.

Dla zaciekawionych tematem, polecam film dokumentalny “American: The Bill Hicks Story“.

Popular this week

Kudel – Nie lubię odkładać rzeczy na później

To on stoi za produkcją płyty „Kłamczuch” Floral Bugsa i jest jednym z tych twórców, dla których muzyka to nie tylko dźwięki, ale również...

Plan B

Na niepowtarzalny klimat składa się wiele czynników, które można by wymieniać praktycznie bez końca. Jednak niewiele klubów potrafi wypełnić wszystkie wymagania, aby zyskać miano...

Cafe Szafe

Cafe Szafe jest działającą od 2002 roku, wielokrotnie wyróżnianą klubokawiarnią, która proponuje przyjemności zarówno dla ciała, jak i ducha. Zaprojektowane przez Annę Kaszubę-Dębską wnętrze sprawia,...

Alchemia

Klub Alchemia jest miejscem, które swoją niepowtarzalną atmosferą od lat przyciąga błądzące po krakowskim Kazimierzu dusze. Mroczne, rozświetlone przez postawione na stolikach świece wnętrze lokalu...

Forum Przestrzenie

Forum Przestrzenie to miejsce, w którym oryginalne smaki znakomitej kuchni i lokalnych piw łączą się ze wspaniałym widokiem na Wisłę i Wawel. Szczególnie w lecie...

OFF. Kijów Klub

Znajdujące się koło Błoń Kino Kijów jest jednym z ważniejszych centrów rozrywki w Krakowie. W Kijowie, oprócz filmów, zobaczyć można transmisje na żywo oper...

Szuflada 15 – Klimat Chorzowa

Położona w centrum Chorzowa Szuflada 15 jest bez wątpienia jednym z najlepszych klubów w Chorzowie. Lokalizacja w samym centrum, niesamowita atmosfera i świetna obsługa czynią...

INQbator – Klub, Miejsce, Historia

INQbator to klub stworzony dla osób poszukujących alternatywnych brzmień i kochających się w undergroundowych klimatach. Działający już ponad dekadę lokal serwuje najlepszą i najoryginalniejszą muzykę...

Transformator – A proper warehouse club

Transformator to klub zlokalizowany we Wrocławiu, który stał się jednym z najbardziej legendarnych miejsc na scenie życia nocnego miasta. Odegrał ważną rolę w kształtowaniu...

Wojtek Urbański rusza z projektem monitorującym rozwój sztucznej inteligencji w muzyce

Sztuczna inteligencja (ang. artificial intelligence – AI) już od dłuższego czasu jest obiektem zainteresowań wielu ludzi oraz korporacji. To, jak wykorzystać ją w codziennym...

Unsound Noise

29.09 - 06.10.2024, Kraków

Parada Wolności

31.08.2024, Łodź
Most popular