Jednym z ostatnich bastionów analogowego zapisu muzyki jest winyl. To chyba w głębokim brzmieniu oraz oczywiście w bezpośredniej kontroli nad miksowaniem tkwi magia tego nośnika.
Pomimo pojawienia się wielu nowych możliwości, część artystów nigdy nie zrezygnowało z czarnych płyt jako środka wyrazu swojej ekspresji. Jedną z takich postaci jest Dominic Leix – DJ, producent, radiowiec i propagator muzyki elektronicznej, dający się rozpoznać przede wszystkim fanom z południowej Polski.
Jaki jest obecny status winyla jako nośnika? Czy jest to format niszowy czy może wciąż cieszący się zainteresowaniem szerszego grona słuchaczy?
Winyl ma się całkiem nieźle. Wiadomo – główna grupa odbiorców to DJe ale oczywiście nie jest to reguła. Sporo osób kupuje płyty w celu odsłuchu w domu, co jak na elektroniczne czasy, w których żyjemy, jest dla mnie prawdziwym ewenementem. Jest to po części moda i chęć powrotu do czasów, kiedy analogi wiodły prym. Jednocześnie trudno nie docenić namacalności jaką daje fizyczna płyta.
Czy Twoja działalność muzyczna od początku związana była z winylami?
Prawie. To była ciekawa historia. Od czasów liceum chciałem być DJem. Po długim researchu postawiłem na odtwarzacze CD Pioneer CDJ-800 – to był na prawdę fajny sprzęt. Pamiętam długie wieczory, kiedy ćwiczyłem miksowanie w domu. Zajawka była niesamowita, jednak czegoś mi w tym brakowało. Płyta znikała wewnątrz urządzenia a cała interakcja opierała się o przyciski krótkiego skoku i nieduże jog-wheels. Potrzebowałem czegoś więcej. Już po kilku miesiącach dałem ogłoszenie, że zamienię się za gramofony. Niedługo później zadzwonił gość, który chciał oddać dwa Technicsy w zamian za CDki. Zgadaliśmy się, dorzucił sporo winyli a na dodatek wkręcił mnie w pierwsze klubowe imprezy. Wtedy wszystko poszło już lawinowo…
Czy samo granie z winyli wpływało na lepszy odbiór Twoich imprez przez słuchaczy?
Myślę, że w kwestii brzmienia to jest trudne do odróżnienia i zależy od wielu czynników. Jednak wiele osób przychodzi na moje imprezy bo wie, że gram z analogów. Jest to magia doświadczenia pewnego rodzaju rytuału. Nie wspominając o prawdziwym kulcie tego nośnika panującym w środowisku samych artystów, to tworzy duże poczucie jedności. Winyl to nie tylko sposób na odtwarzanie muzyki, to subkultura.
W takim razie co w tym jest takiego wyjątkowego? W czym tkwi magia winyli?
Element: Magia tkwi w namacalności nośnika – to na pewno. Niedawno znajomy pytał mnie, czy używam Spotify w wersji darmowej czy premium. Bardzo mnie to zaciekawiło, bo w ogóle nie założył, że może nie słucham muzyki ze streamingu tylko np. z winyli lub kaset:) Dla mnie różnica między posiadaniem fizycznej płyty a odtwarzaniem muzyki z chmury czy pendrive’a ma ogromne znaczenie. Kiedy widzę swoją kolekcję płyt tj. blisko 800 winyli, na które natknąć się można w każdej części mieszkania, to po prostu czuję, że poświęciłem lata na research tych tytułów i że są one teraz ze mną. I zawsze będą, nie ulecą wraz z awarią twardego dysku lub zakończeniem subskrybcji w jakimś serwisie streamingowym.
Druga kwestia jest taka, że na imprezach winyle zawsze dodawały rangi DJowi. Mówcie co chcecie; że to umiejętności decydują albo popularność DJa – owszem również, ale ten sam DJ otwierający torbę z czarnymi dwunastkami momentalnie zmienia zasady gry! Czy na Tobie większe wrażenie zrobiłby artysta przekraczający drzwi klubu z trolleyem pełnym winyli czy z pendrive’m w kieszeni [śmiech]. Dla innych to może być po prostu gadżet albo ciekawostka, dla mnie to szacunek do muzyki poprzez kultywowanie tego analogowego nośnika. Najlepszego analogowego nośnika muzyki, jaki kiedykolwiek powstał.
Może to kij w mrowisko ale czy dostrzegasz jakieś minusy czarnych płyt?
Oczywiście, że nie. A tak na poważnie, zależy co kto uważa za minus. Jeśli komuś przeszkadza rozmiar i waga płyt, które trzeba przecież gdzieś przechowywać to może powiedzieć, że jest to mankament. Torba z płytami na imprezę potrafi ważyć 15kg lub więcej. Po dźwiganiu płyt na ramieniu przez kilka lat zmądrzałem i kupiłem sobie trolleya;) Zazwyczaj jeździło się taksówką, więc problem dźwigania jednak odpadał.
A jakość dźwięku?
Jest niewątpliwie lepsza niż z formatu cyfrowego. Zależy to oczywiście od konfiguracji sprzętu czy też stopnia kompresji (lub nie) plików cyfrowych ale tutaj winyl wypada zdecydowanie lepiej. Brzmienie jest głębokie i czyste, dół zawsze dobrze zbudowany, nic się temu nie równa – wbrew niektórym opiniom.
Jaką widzisz przyszłość płyt winylowych skoro jest to według Ciebie najlepszy nośnik audio a jednocześnie możemy obserwować dookoła postępującą cyfryzację i miniaturyzację wszystkiego?
W 2009 roku firma Technics zapowiedziała zaprzestanie produkcji swoich gramofonów, wieszcząc szybki koniec rynku winylowego na świecie. Tymczasem niespełna 10 lat później jesteśmy świadkami kolejnego boomu na analogi, do którego bez wątpienia przyczyniło się środowisko klubowe. Niektóre firmy wprowadziły właśnie gramofony do swojej oferty, co jasno wskazuje na wzrost zainteresowania tym biznesem. To jest niesamowite. Myślę, że jeszcze długo będziemy mogli nabywać zarówno płyty jak i sprzęt do ich odtwarzania. Natomiast po zakończeniu produkcji, o ile kiedyś to nastąpi, ich wartość kolekcjonerska naturalnie poszybuje w górę, co jeszcze bardziej przyczyni się do gloryfikacji analogów. Mam nadzieję jednak, że jeszcze długo tego nie doświadczę, a moje dzieci będą miały wciąż dostęp do nowości wydawanych na winylach, tak jak ma to miejsce obecnie.
Dzięki za poświęcony czas!
Stay tuned!
Instagram: @dominicleix_dj