Co i rusz wpadałem na jakieś ciekawe i obiecujące zapowiedzi nowej płyty Budzego i Trupiej Czaszki. Teraz, gdy “Mor” ujrzał światło dzienne, sam mogę coś nabazgrać.
Tylko jak właściwie potraktować album, o którym sam autor wypowiada się: “Ta płyta jest dużym zaskoczeniem, także dla mnie..”? Czy Tomek Budzyński sam nie wie, co właśnie popełnił? Czy może jest na odwrót i doskonale wiedział w jakim kierunku zmierza, nie do końca jednak zdając sobie sprawę, że całość nabierze na sile i uzyska tak porażający rezultat? “Sam jestem zdziwiony, że wyszło coś aż tak mocnego…“
Pierwszy album projektu Budzy i Trupia Czaszka został wydany w 2004 roku. Zatytułowany “Uwagi Józefa Baki” zawierał mocną, punkrockową muzykę do XVIII-wiecznych turpistycznych tekstów barokowego poety i jezuity, ks. Józefa Baki. Przez prawie dziesięć lat Tomasz Budzyński, członek takich grup grup jak Armia czy 2Tm2 zdążył gościnnie wziąć udział w kilku projektach oraz nagrać dwie solowe płyty. Jak widać w końcu znalazł czas dla przyjaciół spod znaku Trupiej Czaszki. Nowa płytka, o dziwacznej nazwie “Mor” to posępna, trzymająca w napięciu do ostatniej chwili kompilacja aż szesnastu premierowych utworów, pełnych głębokich neologizmów uznanego (zdaję się, że nie tylko przeze mnie) za nawiedzonego Budzyńskiego. Do jakiego gatunku muzyki zaliczyć “Mor”?
“… jest to bardzo autentyczna ekspresja. Tak sobie wyobrażam muzykę czadową, tak to słyszę… Wymyśliliśmy chyba coś własnego, ja jestem w takim wieku, że nie muszę oglądać się na innych. Chcieliśmy z tego gatunku wycisnąć maksimum, co było bardzo trudne, bo w muzyce granice ekstremy są maksymalnie poszerzone a my szukaliśmy najlepszych form wyrazu dla naszego grania“
– Wyjaśnia Tomek. Dla bardziej wnikliwych: słowo “czad” to muzyka rozciągająca się od noise, przez hardcore aż do grindu i crusta. Mam nadzieje że pomogłem. Wracając do klimatu płyty.. Jej jedynym celem jest wywołanie w słuchaczu konkretnego uczucia – panicznego strachu. Składające się z pojedynczych, nie związanych ze sobą słów teksty wywołują dezorientacje, wprowadzając do głowy słuchacza totalny chaos. Efekt został umocniony przez częste przyspieszanie i zwalnianie tempa surowych w brzmieniu gitar. Jednocześnie najlepsze w tym wszystkim jest to, że projekt Budzy i Trupia Czaszka to dalej zwykły zespół nie używający absolutnie żadnych nowoczesnych udziwnień, składający się standardowo z gitary, basu i perkusji.
Podsumowując, mimo powyższej pozytywnej opinii, “Mor” to zdecydowanie przereklamowana pozycja. W świetle tych wszystkich obiecujących zapowiedzi, wypada co najmniej przeciętnie. Szczerze mówiąc, spodziewałem się czegoś innego… Wystarczyło jednak zapomnieć o tym co się uprzednio czytało, nabrać lekkiego dystansu, przesłuchać całości cierpliwie, parę razy, by teraz stwierdzić, że to naprawdę dobry album.